Aktywnie rozpocząć dzień

Kiedy dzisiaj rano wstałam pomyślałam sobie, że chyba czas najwyższy się za siebie wziąć. Wypiłam szklankę wody i zaczęłam szukać porannych ćwiczeń. Na początek ćwiczenia rozciągające. Co za los. Moje ciało jest jak kamień, a jednak wolalabym wolałabym żeby było jak guma. Jak to możliwe że w gimnazjum bez problemu dotykałam głową do kolan, a teraz nie mogę dotknąć nawet rękami do kostek? Ostatni raz systematycznie ćwiczyłam na studiach! Nie tak dawno miałam wf, pewnie ze 2 lata... No ale przecież chodzę na basen! Raz na tydzień... Albo raz na 2. I jeżdżę rowerem! Jak jest pogoda i mam gdzie. W sumie idzie zima... Na nic te tłumaczenia. Po prostu lata zaniedbań. A jestem przecież jeszcze młoda. Mam dopiero 24 lata! A mam problem, żeby stać pochylona przez 20 sekund! Idę się dalej porozcinać. Zaraz wrócę.

Już. Nawet nie wiem czy teraz psychicznie czuję się lepiej czy gorzej. Dobrze, bo poćwiczyłam. W końcu. Ale świadomość tego w jakiej kondycji jest moje ciało, jednak nie napawa mnie optymizmem... Nie będę sobie teraz obiecywać, że codziennie kiedy wstanę, będę się rozciągać. Owszem w tym tygodniu jak idę do pracy na 12 to będę tak robić, ale jak już w następnym tygodniu na 8... Trzeba wyjść przed 7. Wstać o 6. Nie ma się co okłamywać. Postaram się i tyle, bo to wstyd! W tym wieku! A co będzie jak się zestarzeję? Nagle zacznę o siebie dbać? Jak już nie będę mogła? No na pewno... Może ten post będzie mi przypominal? Co prawda nie mam problemów z waga, ale co tu się dziwić grubszym, jak mi chudej się ćwiczyć nie chce. Więc oceniać ich nie będę, sama lepsza nie jestem ( po prostu mam w genach dobra przemianę materii - mam nadzieję że już tak zostanie!) W każdym razie cieszę się, że dziś zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak. Pozdrawiam i zdjęcie słonecznej jesieni wstawiam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem tchórzem

Strach przed porażką, czyli największa blokada ludzkości.

Chciałabym być mądra