Patrz sercem

Ile razy patrzę na świat przez pryzmat zazdrości. Staram się tego nie robić. W końcu od czego mam serce? Dobrze, że je mam. Dzięki niemu mam wyrzuty sumienia. To dobra sprawa. Ile razy powiedziałam coś tylko dlatego, że nie mogłam znieść, że komuś coś się udało. A mnie nie. Przecież nawet nie spróbowałam. Ale mam serce, które czasem nie pozwala mi zasnąć. Myślę o czymś i czuję w sercu. Czuję jak się broni. Rozgrywa się walka pomiędzy tym co mówi rozum, co jest ludzkie, a tym co w sercu, co pochodzi od Boga. Nie zasnę dopóki nie wygra serce. Kiedy tak myślę, wyobrażam sobie rozmowę z ta osobą. Na początku jest ostro, mówię co myślę. Przecież JA wiem jak być powinno. Każda kolejna wyobrażona rozmowa jest bardziej spokojna. Dochodzę w końcu do momentu, kiedy już wygrało serce. Wtedy strasznie żałuję, że to tylko wyobrażona rozmowa. Chciałabym wtedy rozmawiać naprawdę. Może dojdzie kiedyś do takich rozmów. Rozmów o uczuciach, o przeżyciach, o Bogu. A po co właściwie nam ta wiara? Przecież to nielogiczne. Nie da się tego naukowo wyjaśnić. Ale to nie o to chodzi. Głównie chodzi o to że to pomaga. Modlitwa pomaga. Wiara pomaga. Pomaga zmienić siebie, zmiękcza serca. Wiara czyni cuda. Czyni cuda w nas. Wiara nie sprawi, że Twój sąsiad przestanie być Twoim wrogiem, ani nie sprawi że teściowa przestanie być starą zrzędliwą babą, ani że cały świat jest przeciwko Tobie. Wiara może uczynić cud w Tobie. To Ty możesz przestać patrzeć na sąsiada jak wroga, przestać interpretować jego każdy ruch, jako wykonany przeciwko Tobie. Może Ci wiara pomóx

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem tchórzem

Strach przed porażką, czyli największa blokada ludzkości.

Poranek