Tak mi się nie chce

6:00 trzeba wstać. Nie należę do śpiochów, gdybym nie musiała iść do pracy pewnie wstałabym przed 8. Ale o 6 mi się nie chce. Już nawet nie chodzi o to że mi się chce spać. Już się rozbudziłam. Ale tu jest tak cieplutko i dobrze. I można by tak po prostu sobie leżec. A za oknem jest ciemno. To jest ten główny problem. Wydaje mi się że jest noc. Nie ma jeszcze połowy października. Będzie tylko gorzej, ciemniej. A najgorsze jest wtedy, kiedy wychodzisz do pracy i jest ciemno, wracasz z pracy i też jest ciemno. Ciemno i zimno. Ale nie to żebym nie lubiła zimy. Ciemna nie lubię. Noc jest od spania a jak noc trwa 2/3 dnia to ja bym chciała wtedy spać. Ale trzeba wstać. Śniadanie samo się nie zje.

Godzinę pozniej
Wychodzę na autobus, jest już widno. Dzień budzi się do życia. Poranna mgła opada na moich włosach. Jest tak rześko i świeżo. Chłodno, ale tym razem zupełnie mi to nie przeszkadza. Słońca jeszcze nie widać, mogę się domyślać tylko gdzie jest wschód.  Nie lubię wstawać z łóżka, za to bardzo lubię kiedy wstaje dzień. Tak powolnie jakby też mu się nie chciało. Rozumiem go.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem tchórzem

Strach przed porażką, czyli największa blokada ludzkości.

Chciałabym być mądra