Chciałabym być mądra

Zaczynam żyć świadomie. Cieszę się, bo poznaje coraz więcej mądrych ludzi, których chce słuchać i dzięki którym uświadomiłam sobie własną niewiedzę. Mało wiem. Zauważam braki w wiedzy podstawowej, w szczególności w historii. Nie chce nikogo za to obwiniać, choć tak byłoby najłatwiej. Powiedzieć "to przez te nauczycielki, przez tyle lat nie było żadnej, która umiałaby zaciekawić historią". A uczyłam się dużo. Nigdy nie mogłam połączyć faktów, nazwisk i miejsc. Jakby historia się ze sobą nie łączyła. Głównym problemem jest zły sposób nauki. To bardzo ważne. Moja nauka w podstawówce wyglądała tak, że czytałam książkę, robiłam streszczenie z tego co przeczytałam, a następnie uczyłam się niemal na pamięć jak wiersza tego co zapisałam. Jeśli nauczycielka mnie zapytała to recytowałam wszystko i było w porządku. Gorzej jeśli w międzyczasie zadała jakieś pytanie...
Oczywiście do sprawdzianu za kilka tygodni już nie pamiętałam nic, trzeba było uczyć się od nowa. I to był problem. Bo i ile mogłam nauczyć się jak wiersza 2 strony, o tyle na sprawdzian miałam już problem nauczyć się 20... Miałam koleżankę, która co usłyszała to zapamiętałą do końca życia. Pomagała mi na sprawdzianach (ona leworęczna, a ja prawo... - to pomagało na sprawdzianach).
Na studiach, a w sumie dopiero pod koniec studiów, mam przyjemność przebywać wokół bardzo mądrych prowadzących. Cieszę się, że poszłam na studia magisterskie. Kiedyś myślałam, że studia trzeba mieć, żeby nie było wstydu, że się nie ma, żeby rodzice się cieszyli, no i w końcu że na studia trzeba iść bo każdy idzie, a nie jestem głupsza -  chyba?
Dziś patrzę na to zupełnie inaczej. Na prawdę jestem szczęśliwa, że mogę przebywać z mądrymi ludźmi. Wydaje mi się, że gdybym niektórych poznała wcześniej to jest szansa, że byłabym mądrym człowiekiem.
Jeszcze nie doszłam do tego, że podróże kształcą, ale może kiedyś dojdę. Na razie wiem, że kształcą kontakty z ludźmi. Trzeba poznać wielu ludzi, żeby osiągnąć tą życiową mądrość. Kiedy człowiek przebywa ciągle w tym samym towarzystwie to kapcanieje, zawęża swoje horyzonty.
Ja całe życie przebywałam z podobnymi ludźmi. Podobnymi od mnie. Kiedy przyszło mi pracować i poznać ludzi zupełnie odmiennych, czułam się odosobniona. Nie chciałam z nimi przebywać, ani za bardzo rozmawiać. Tak jakby to, że ktoś ma inne poglądy na życie wykluczało ich z istnienia w moim świecie. Dziwne to. Jak ktoś żyje inaczej niż ja to żyje źle? Tak myślałam. I chociaż wiem, że każdy ma prawo być inny. Każdy ma prawo żyć jak chce. Jednak niech żyje sobie z dala ode mnie. Nie chcę tak. Próbuje świadomie dojść do tego, że to jakie kto ma poglądy wynika z całego jego dotychczasowego życia. Przecież nie tylko mi się wydaje, że ja żyje najlepiej. Przecież każdy tak uważa! To nie jest tak, że jak ktoś ktoś żyje wbrew sobie. Ma inne zasady niż ja. I nic w tym złego.
A ja chce być mądra, zrozumieć każdego i rozumieć dlaczego.
Nie wychodzę już z założenia że ktoś robi mi coś na złość. To na prawdę rzadkość. Ludzie są z natury dobrzy. Chcieć mieć dobre relacje z ludźmi to najpierw trzeba ich zrozumieć.
Nie jestem taką osobą która pogada ze wszystkimi. Są ludzie z którymi nie umiem rozmawiać, blokuje się i wydaje mi się że nie mam nic do powiedzenia, a nawet jeśli mam to i tak nikogo to nie obchodzi. Na razie więc staram się być dobrym słuchaczem. Kto wie, może się czegoś nauczę.
Uczyć się, całe życie się uczyć, żeby mądrym być, a nie głupim.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem tchórzem

Strach przed porażką, czyli największa blokada ludzkości.

Poranek