W poszukiwaniu straconego sensu

W zasadzie to nie wiem czy to stracony sens. Może nigdy go nie było. Cała ta egzystencja płytka strasznie. Idziesz do pracy, po to by mieć pieniądze, pieniądze po to żeby mieć za co żyć - tą 1/3 życia która Ci zostaje odliczając sen i pracę. A w zasadzie to mniej, bo jeszcze dojazdy i inne pierdoły, które nic nie wnoszą. Silną potrzebę niesienia pomocy mam. Ale komuś kto jej na prawdę potrzebuje, a nie chce się wyręczyć kimś... Chcę w końcu coś zrobić z sensem... Pomóż mi Panie odnaleźć ten zaginiony sens. Sama się motam i nie wiem czego chce. Może źle szukam. Na pewno.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jestem tchórzem

Strach przed porażką, czyli największa blokada ludzkości.

Poranek